Maj jest intensywnym miesiącem dla szachowych fanów. Rozgrywany był najważniejszy turniej w kraju, Mistrzostwa Polski, oraz trwa prestiżowy Grand Prix FIDE, w którym wspaniale walczyli Polacy – Wojtaszek i Duda.

Gdy wszyscy byli jeszcze skupieni na tych imprezach, ja udałam się na nieco spokojniejsze wydarzenie – Open Llucmajor na Majorce. To już ósma edycja tego turnieju, który przyciąga szachistów z całego świata miksem fantastycznego położenia oraz wygodnego terminu. Maj na Majorce to naprawdę atrakcyjna perspektywa, czyż nie? 😉

Zwłaszcza z takim widokiem z sali gry!

Majorka w Maju skusiła też Polaków

Listę startową otwierał Nikita Petrov z Rosji, a kolejni czołowi zawodnicy to: Zubov, Santos Latasa, Sumets i Bernadskiy. Jak co roku, na turniej przyjechała również grupa Polaków. Najwyżej rozstawiony był GM Grzegorz Nasuta, który na pewno miał aspiracje na walkę o najwyższe miejsca. Pozostali Polacy to Hnydiuk, Sanz Wawer oraz autorka tego tekstu 😉

Moim motto na turnieju było: po wygranej – lody w nagrodę, po przegranej – lody na pocieszenie 😉

Szalony grafik 😉

Myślę, że najbardziej nietypowym aspektem Openu Llucmajor jest…grafik! 😉 Większość rund rozgrywana jest o 20:30! To znaczy, że partia wchodzi w decydującą fazę ok. 22:30-23:30, a niedoczas pojawia się około północy! To oznaczało…ciekawe partie i mnóstwo błędów. Niestety, sama jestem tego przykładem! 😉

W partii z 5. numerem startowym, wspomnianym wyżej, Bernadskim, uzyskałam wygraną pozycję, końcówkę z pionkiem więcej. Mimo że pozycja daleka była od oczywistej, na pewno obiektywnie powinna być to pozycja na tak zwane ‘dwa wyniki’. Albo wygram, albo remis. Niestety, w kluczowych momentach straciłam wiele czasu próbując wybrać najdokładniejszą drogę do wygranej. W końcu, już po północy, tak się zapędziłam, chcąc złapać skoczka przeciwnika, że…straciłam własnego skoczka! 😉

Wracając do nieco przyjemniejszych tematów związanych z turniejem – ogólnie mój wynik mogę uznać za satysfakcjonujący. Pewnie wygrałam wszystkie partie z niżej notowanymi graczami i zarobilam 10 punktów elo. Przede wszystkim jednak moje partie były naprawdę rozsądne i grałam je na dobrym poziomie. Poniżej dwa przykłady miłych dla oka kombinacji, które udało mi się przeprowadzić.

Anna Kantane – Jose Luis Oliver Font

Pozycja powstała w pierwszej partii. Po ładnej ofierze pionka udało mi się uzyskać kompletną dominację nad czarnymi. Teraz już czas uderzyć!

Znajdziesz najlepszą kontynuację dla białych?

23.?

  1. Sxe6!! I pozycja czarnych się rozpada. Po wybiciu na e6 do spodu, na końcu białe mają 25. Gxd5! Z wygraną. Po trzech ruchach mój przeciwnik się poddał.

Juan Santiago – Anna Kantane

Runda 3. Co ciekawe, była to dla mnie podwójnie ważna partia. Mój przeciwnik w rundzie pierwszej wygrał z moim mężem 😉 Musiałam go pomścić! 😉

Na szczęście udało mi się. W pozycji na diagramie, spróbuj wykorzystać słabe położenie białych figur.

13…?

13…Scxe5!! I czarne uzyskują ogromną przewagę. Po 14. Sxe5 Sxe5 15. Hxe5 nadchodzi 15…Hxc4! I czarne nie tylko zyskały pionka, ale przede wszystkim parę gońców i potężnego gońca na b7. Niedługo wygrałam tę partię i…pomściłam męża 😉

Słodka wygrana

Ostatnią rundę grałam najdłużej w całym turnieju i zakończyłam zwycięsko jako ostatnia! 😉 Zwycięstwo dało 28. miejsce oraz wygraną w kategorii kobiet.

Taki wynik cieszył mnie dodatkowo, ponieważ ostatnia runda była rozgrywana w Dzień Matki, a ja cały turniej właśnie łączyłam obowiązki mamy jak i zawodniczki, bo mój trzyletni synek był ze mną na miejscu 😉

Gdy Mały budził się o 7 nie było mi tak do śmiechu! 😉

Zwycięzcy

Zwycięzcą turnieju został Alan Stig Rasmussen. Co ciekawe, jego przeciwnik zaspał na ostatnią partię! Drugie miejsce zajął Bernadskiy. Tak, ten sam, z którym miałam wygraną pozycję 😉 A trzecie miejsce wywalczył Fier, który w pouczającym stylu wygrał końcówkę wieżową w ostatniej rundzie ze zdobywcą drugiego miejsca.

Vitaly Bernadskiy – Alexandr Fier

Wygląda niecodziennie 😉 Okazuje się, że pozycja na diagramie już jest wygrana! Pięknie pokazane jak istotna w końcówkach jest aktywność króla oraz wolne piony.

Szansa na…wakacje

Grafik faktycznie był trochę intensywny i odczuwałam zmęczenie podczas rund, ale była to też świetna okazja do poznania uroków Majorki, skosztowania lokalnego jedzenia oraz poczucia hiszpańskiej atmosfery.

Naprawdę szczerze polecam ten turniej wszystkim, którzy lubią szachy, plażę oraz pyszne jedzenie 😉