W VII Arcymistrzowskim Turnieju Kobiet im. Krystyny Hołuj-Radzikowskiej zajęła drugie miejsce, ustępując tylko Joli Zawadzkiej. – W mojej opinii Jola całkowicie zasłużyła na zwycięstwo grając dobre i zdrowe szachy. Fajnie, że Polki zajęły dwa pierwsze miejsca – mówi Monika Soćko.
Jak wrażenia po zakończeniu VII Arcymistrzowskiego Turnieju Kobiet im. Krystyny Hołuj-Radzikowskiej, który po raz kolejny gościł we Wrocławiu?
MONIKA SOĆKO: – Na początek podziękowania i wielkie słowa uznania dla pana Wojciecha Zawadzkiego, bez którego ten turniej na pewno by się nie odbył, a także dla Lidki Zdziarskiej-Zaręby, która świetnie sobie radziła w roli kierowniczki turnieju. Co do części sportowej, to na pewno 2. miejsce nie jest złe, ale biorąc pod uwagę, że przegrałam ostatnią rundę, a każdy inny wynik dawał mi zwycięstwo w turnieju, to jestem troszeczkę zawiedziona. Z drugiej strony bardzo się cieszę ze zwycięstwa Joli Zawadzkiej! Pierwszy raz wygrała ten turniej, a w mojej opinii całkowicie na to zasłużyła grając dobre i zdrowe szachy. Fajnie, że Polki zajęły dwa pierwsze miejsca!
A w bezpośrednim starciu między Wami padł remis.
– No tak, ale po ciężkiej walce, która mogła się skończyć każdym wynikiem. Kiedy gramy przeciwko sobie z Jolą, to nasze partie zawsze są bardzo zacięte.
Zabiera Pani ze sobą dobre wspomnienia?
– Tak, turniej miał bardzo wyrównany poziom, zawodniczki były bardzo silne, więc było sporo bardzo dobrych partii. Generalnie jestem bardzo zadowolona, nie tylko z udziału w turnieju, ale też z pobytu we Wrocławiu, bo to bardzo piękne miasto, chyba najładniejsze w Polsce zaraz po moim Rybniku (śmiech). Z tego co wiem, to wszystkie zawodniczki były bardzo zadowolone z warunków, jakie zapewnili nam organizatorzy turnieju. Hotel wspaniały, sala gry bardzo komfortowa, świetne jedzenie… Na dodatek w czasie turnieju pan Wojtek Zawadzki wyprawił wspaniałą kolację wigilijną dla wszystkich szachistek. Dziewczyny były bardzo zadowolone i słyszałam takie głosy, że był to najlepszy turniej w całej ich dotychczasowej karierze szachowej. Będę bardzo mile wspominać ten turniej i z nadzieją, że za rok znów mnie zaproszą!
Oprócz gry w szachy był czas na zwiedzanie Wrocławia?
– Tak, codziennie wieczorami chodziłyśmy z Klaudią Kulon i Kariną Szczepkowską na późne kolacje, spacerowałyśmy po pięknym rynku, ozdobionym świątecznymi iluminacjami. Do tego był wspaniały jarmark świąteczny i mnóstwo atrakcji.
Jakie plany startowe ma Pani do końca roku? Pewnie udział w ME w szachach szybkich i błyskawicznych, które odbędą się w Katowicach?
– No właśnie chyba nie zagram w tych zawodach, bo wybieram się do męża, który teraz pracuje jako trener w Dubaju. No i raczej nie uda się tego wszystkiego pogodzić. Za to mamy w planach udział w Mistrzostwach Świata w Blitzu i Rapidzie, które odbędą się w dniach 25-30 grudnia w Arabii Saudyjskiej.
Fot. Archiwum
Zostaw komentarz