Kibice szachowi odliczają już godziny do startu rozgrywek Drużynowej Ekstraligi. Tegoroczna rywalizacja rozpocznie się w najbliższy piątek w Gliwicach, a mistrzowskiego tytułu będzie bronić Polonia. – Ten sezon powinien być ciekawszy i bardziej wyrównany – prognozuje Mateusz Bartel, kapitan wrocławskiej drużyny.
W piątek rozpoczną się zmagania w Drużynowej Ekstralidze, w której Polonia będzie bronić złotego medalu. To duże wyzwanie?
MATEUSZ BARTEL: – Ponowne wygranie ligi nie będzie proste, bo jak co roku faworytem do wygrania zawodów jest ekipa z Katowic. Z tego punktu widzenia obrona tytułu jest dużym wyzwaniem.
W sporcie często mówi się, że łatwiej atakować niż bronić – podzielasz tę opinię?
– Jeśli chodzi o nasze rozgrywki ligowe myślę, że to stwierdzenie nie ma żadnego sensu – to zupełnie inny turniej niż zawody z zeszłego roku i wyniki z poprzedniej edycji, podczas trwania zawodów, nikogo interesować nie będą.
Wydaje się, że w tym roku poziom rywalizacji o medale wzrośnie, bo kilka drużyn wzmocniło składy i nie kryje wysokich aspiracji…
– Faktycznie, ten sezon powinien być ciekawszy i bardziej wyrównany. Z uwagą trzeba się przyglądać zwłaszcza ekipie z Grudziądza, do której dołączyli Igor Kowalenko oraz Aleksander Miśta, zatem będą oni jednymi z głównych zainteresowanych walką o podium.
Tradycyjnie najgroźniejszym rywalem Polonii będzie zespół z Katowic? A może ktoś inny?
– Myślę, że trzeba sformułować to nieco inaczej – najgroźniejszym rywalem Katowic będzie Polonia, a przynajmniej mam taką nadzieję. Niby nieduża to różnica, ale jednak to WASKO jest faworytem i nie powinniśmy o tym zapominać, zwłaszcza że jeszcze nigdy nie wygraliśmy z nimi meczu! O pierwsze miejsce powinny powalczyć także Akademia Szachowa Gliwice i wspomniany Grudziądz.
Polonia utrzymała mistrzowski skład z zeszłego roku – to atut zespołu?
– Mam nadzieję, że tak. Najbardziej cieszę się z tego, że coraz lepiej gra Daniel Sadzikowski i mam nadzieję, że okaże się on silnym i pewnym punktem drużyny.
Rozpoczniecie rywalizację od starcia z Basztą MOS Żnin już w najbliższy piątek. To trudny rywal? Dobry początek na pewno dodałby drużynie pewności siebie…
– Baszta to nie jest drużyna, która jest w stanie kogoś rozgromić – bo posiadając tak solidnych zawodników wszystkie ich mecze „kręcą się” koło wyniku 3-3, ale wygrać z nimi – to już sztuka, o czym przekonaliśmy się rok temu. Wówczas zawody rozpoczęliśmy od sześciu remisów ze żninianami, co potem odbijało nam się czkawką. Mam nadzieję, że tym razem uda nam się zrobić krok do przodu.
W tym roku ostatni zjazd, podczas którego będą się decydować losy medali, odbędzie się we Wrocławiu. Czy dla szachistów – wzorem innych dyscyplin sportowych – gra w roli gospodarza jest dodatkowym atutem?
– Nie sądzę, aczkolwiek rok temu wrocławski zjazd okazał się bardzo nieprzyjemny dla WASKO Katowice, które we Wrocławiu straciło dużo punktów. My z kolei przegraliśmy z nimi w Katowicach, także… może coś w tym jest.
Jesteś kapitanem drużyny Polonii – czy w praktyce oznacza to więcej obowiązków? Czy starasz się także mobilizować pozostałych zawodników drużyny?
– Tak, mam nieco więcej zadań, ale też nie przeceniałbym mojej roli. Mamy takich zawodników, że niczego nie trzeba im przypominać i są zawsze gotowi do walki o najwyższe cele.