Kapitan Polonii Wrocław komentuje wyniki zakończonego wczoraj turnieju Katar Masters Open i dzieli się wrażeniami na temat bardzo dobrej organizacji tych zawodów. – Był to z pewnością jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy turniej, w którym brałem udział – mówi Mateusz Bartel.
Występu reprezentantów Polski w turnieju Katar Master Open nie możemy zaliczyć do udanych. Jakie są według Ciebie główne przyczyny słabych wyników?
MATEUSZ BARTEL: – Nie mam zamiaru wypowiadać się za kolegów, bo choć Polacy w większości zagrali słabo, to na pewno każdy miał swoje przyczyny. W moim przypadku zadecydował bardzo słaby start, a być może nawet pierwsza partia. Uzyskałem w niej świetną pozycję, a partię przegrałem po dość prostej podstawce. W efekcie już na starcie straciłem pewność siebie i nie udało mi się jej odzyskać do końca turnieju.
Doświadczenie z tak silnego turnieju zaprocentuje w przyszłości?
– Chciałbym tak mówić, ale prawda jest taka, że niedługo kończę 30 lat i jestem już dość doświadczonym zawodnikiem. Oczywiście, mam nadzieję, że nadal się uczę, ale patrząc na to jak grałem w Katarze, to można mieć ogromne wątpliwości czy z roku na roku moja wiedza i umiejętności są lepsze.
Zwycięstwo Chińczyka Yu Yangyi, który pokonał w bezpośrednich pojedynkach Giriego i Kramnika, zostało odebrane jako niespodzianka?
– W tego typu turniejach wygrana zawodnika rozstawionego z numerem 13 to na pewno niespodziana, ale nie sensacja. Yu to znakomity zawodnik o ustalonej klasie, a finisz w jego wykonaniu był wyjątkowy. Trochę bardziej niespodziewane były bardzo wysokie lokaty zawodników, którzy zajęli miejsca 4-6. To rzecz jasna świetni arcymistrzowie, ale jednocześnie – wielkich nazwisk nie brakowało i do najwyższych lokat pretendowały prawdziwe tuzy.
Opowiedz co nieco o stronie organizacyjnej turnieju. Czy został on przeprowadzony z przepychem, z jakim kojarzy się choćby architektura Kataru?
– Był to z pewnością jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy turniej, w którym brałem udział. Wszystko stało na najwyższym poziomie – hotel i sala gry były praktycznie idealne. Owszem, szachiści – jak zawsze – znaleźli jakieś powody do narzekań, ale taki turniej to niemal marzenie. Nie dziwi zatem tak liczny udział znakomitych graczy.