Zapraszamy na rozmowę z Jakubem Luberańskim – Mistrzem Polski do lat 16.
Gratuluję zdobycia złotego medalu:). Jak się czuje świeżo upieczony mistrz Polski do lat 16 w szachach?
Bardzo dziękuję za gratulacje. Czuję się świetnie, nie tylko ze względu na to, że zdobyłem złoty medal, ale również ze względu na poziom rozgrywania partii. Robiłem znacznie mniej błędów niż w moich ostatnich turniejach.
W jaki sposób przygotowywałeś się do tych zawodów?
Ogólnie rzecz biorąc trenowałem codziennie tak samo: rozwiązywanie zadań taktycznych, studiów, przegląd debiutów i końcówek. Dwa tygodnie przed MP więcej czasu w treningu poświęcałem analizie debiutów oraz zwiększyłem aktywność ruchową, mającą na celu poprawę kondycji fizycznej. Partie na MP trwają nawet 6 godzin stąd to przygotowanie jest bardzo istotne. Wraz z trenerem pracowałem również nad poprawą swoich słabszych stron w grze. A postawiony cel – wygranie tych mistrzostw bardzo mnie do tego wszystkiego motywował.
W piątej rundzie przegrałeś z Iwo Karolczukiem, jakie myśli miałeś po tej partii, a przed kolejną? Jak ogólnie wyglądało Twoje przygotowanie do partii na zawodach?
Oczywiście porażka bolała, Jeden słaby ruch zadecydował o przegranej. Powiedziałem sobie jednak, że to tylko „wypadek przy pracy” i w następnych partiach będzie lepiej. Rozgrywana była tylko jedna runda dzienne, stąd miałem sporo czasu, żeby się otrząsnąć po porażce i przystąpić do kolejnej partii w dobrym nastroju. Starałem się po prostu zapomnieć o tej partii i wrócić na swój dobry poziom gry.
Ostatnie cztery rundy to fenomenalny finisz 4 z 4. Jak to zrobiłeś? Co było kluczowe w Twoim przygotowaniu?
Myślę, że powodem tego może być podejście do partii w stylu Roberta Fischera – gram na wygraną niezależnie od koloru bierek czy rankingu i tytułu szachowego przeciwnika. Grałem na wygraną w każdej partii, dawałem z siebie 100%. Remis był rozważany dopiero wtedy, kiedy już naprawdę nie było szans na zwycięstwo. Miałem też odrobinę szczęścia, ponieważ specjalnie na te MP przygotowałem sobie dwie nowości w moim repertuarze debiutowym, które zagrałem po raz pierwszy na tych mistrzostwach w 7 i 8 rundzie. Przeciwnicy nie spodziewali się nowinek z mojej strony, co dawało mi przewagę psychologiczną i czasową.
Która partia była dla Ciebie najtrudniejsza. Ostatnia? Derbowy pojedynek z klubowym kolegą?
Z punktu widzenia psychologicznego, zdecydowanie najtrudniejsza była właśnie ostatnia partia. Przede wszystkim dlatego, że grałem z Tymonem, kolegą klubowym, o medal. Na szczęście opanowałem emocje i po długich zmaganiach udało mi się odnieść zwycięstwo. Z punktu widzenia czysto szachowego, najbardziej wymagająca była partia z 5 rundy. Przeciwnik już w fazie debiutowej mocno mnie naciskał, co sprawiło, że musiałem się pasywnie bronić.
Na zawody pojechałeś z kolegami i koleżankami klubowymi. Jak wyglądało Wasze spędzanie wolnego czasu (nie licząc przygotowań) między rundami?
W czasie wolnym relaksowaliśmy się oglądając filmy w telewizji, chodząc na spacery, grając blitze oraz grając w karty.
Teraz czas na odpoczynek od szachów?
W zasadzie to nie ma taryfy ulgowej. Jeden – dwa dni odpoczynku, a później wracam do normalnego trybu treningowego. Nie zamierzam „spocząć na laurach”, wręcz przeciwnie – muszę dalej trenować, aby doskonalić swój poziom szachowy.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z szachami? Kto nauczył Cię grać? Twoje początki.
W szachy nauczył mnie grać tato, a pierwsze partie rozgrywałem ze starszym bratem. W przedszkolu chodziłem na zajęcia szachowe, ale nie byłem nimi jakoś szczególnie zainteresowany. Przełom nastąpił, kiedy jako dziewięciolatek przechodziłem z tatą obok Klubu Szachowego Polonia Wrocław zlokalizowanego wówczas przy ul. Wita Stwosza. Po wejściu do Klubu przywitał nas śp. Pan Michał Mamczar, który na tyle zainteresował mnie szachami, że rodzice zaczęli regularnie przyprowadzać mnie na treningi do klubu. Nawet w okresie wakacyjnym, każdą wolną chwilę spędzałem na zajęciach u Pana Michała. Otrzymałem ksywkę Pędziwiatr, ze względu na moją szybką grę, a później Kubasiński. I tak się zaczęło…
Ile czasu w tygodniu poświęcasz na trening szachowy. Jak go godzisz z nauką w szkole?
Zasadniczo wykorzystuję każdą wolną chwilę na pracę nad szachami. W tygodniu samodzielnie trenuję około 3 – 4 godzin dziennie i do tego dochodzą jeszcze zajęcia klubowe. Chociaż moim zdaniem, ważniejsze od ilości godzin jest zaangażowanie w trening. Ważne, aby trening sprawiał przyjemność, a nie był przykrym obowiązkiem. Lekcje szkolne staram się odrobić jak najszybciej, w pierwszej połowie dnia, a drugą przeznaczam na trening.
Jakie kolejne starty masz w planach?
W obecnym czasie pandemii trudno coś zaplanować. W kwietniu jest dość mocny turniej w Poroninie, w którym chciałbym zagrać. Ponadto myślę, że zagram w ligach juniorskich (ekstraliga lub I liga) i I lidze seniorów. Cały okres wakacyjny chciałbym poświęcić na granie zwłaszcza w mocno obsadzonych turniejach kołowych. Będę musiał również zadecydować czy pojadę na MŚ, czy Europy. Ponadto w tym roku chciałbym przekroczyć 2300 elo i stanąć na podium MP juniorów w szachach szybkich i błyskawicznych.
Czy masz zawodnika, na którym się wzorujesz?
Moim wzorem do naśladowania jest Robert Fischer. Lubię jego uniwersalny styl oraz to, że w każdej partii grał na wygraną. Cenię też styl gry Alechina i Kasparova.
Co lubisz robić oprócz szachów?
Bardzo lubię słuchać muzykę, przy której się relaksuję. Lubię także grać w gry planszowe, karty, badmintona. W ramach ruchu fizycznego gram również w tenisa stołowego.
Twoje szachowe marzenie to:
Chciałbym w przyszłości przekroczyć granicę 2700 elo i zostać uznanym arcymistrzem szachowym.
Zostaw komentarz