Drużyna Polonii Wrocław po raz pierwszy w historii wygrała rozgrywki Ekstraligi. – W naszym zespole panowała wyjątkowa atmosfera – to grupa młodych ludzi, żądnych sukcesów, którzy byli bardzo zdeterminowani, żeby zdobyć złoto i walczyli o to w każdym kolejnym pojedynku – mówi Andrzej Dadełło, właściciel Polonii.
Oglądał Pan na żywo ostatni mecz szachowej Ekstraligi pomiędzy Polonią a Wasko Hetmanem, który decydowało o losach złotego medalu. Był Pan spokojny o wynik?
ANDRZEJ DADEŁŁO: – Nie byłem spokojny, bo zespół Hetmana był bardzo mocno skoncentrowany, o czym świadczyły dwa wysokie zwycięstwa w piątkowej i sobotniej rundzie. Hetman miał silniejszy skład, bardzo doświadczonych zawodników i jasny cel – zdobycie mistrzostwa Polski. To był dla nas bardzo trudny mecz. Od początku w poczynania naszych zawodników wkradła się nerwowość. Zaczęliśmy grać defensywnie i pozycje na szachownicach układały się nie po naszej myśli. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Darek i Dima szybko się obronili i zremisowali swoje pojedynki. Dalej dostaliśmy dwie pozycje przegrane i było wiadomo, że w ostatnich dwóch pojedynkach musimy zdobyć 1,5 pkt., żeby zdobyć mistrzowski tytuł. Niestety, Mateusz stał bez pionka i było jasne, że maksymalnie uzyska remis. Jedyną szansą dla nas była w tej sytuacji partia z udziałem 20-letniego Daniela Sadzikowskiego. To bardzo ambitny chłopak. Kiedyś jego tata opowiadał mi, że Daniel tak bardzo chciał jechać na mistrzostwa świata w Brazylii do lat 16, że wyjechał do pracy za granicę, by zarobić pieniądze na ten wyjazd. Ostatecznie pojechał na mistrzostwa i zdobył srebrny medal! Bardzo mi się to podobało, bo już wtedy pokazał charakter. Teraz w meczu o złoto Ekstraligi to potwierdził, wygrywając decydującą partię z arcymistrzem. W przekroju całego sezonu bardzo ważnym ogniwem naszej drużyny była też Jola Zawadzka, która jest rodowitą wrocławianką i od lat stanowi o sile Polonii. Dodatkowo za jej sprawą do Wrocławia przeprowadził się i reprezentuje barwy Polonii grecki arcymistrz Dimitrios Mastrovasilis, który także jest silnym punktem Polonii.
Po meczu była chwila wspólnego świętowania?
– Mam taki zwyczaj, że podczas Ekstraligi zawsze zapraszam na kolację cały zespół i takie spotkanie mieliśmy podczas drugiego zjazdu, który odbył się we Wrocławiu. W Katowicach była natomiast ogromna radość podczas ceremonii wręczenia medali, bo o to złoto staraliśmy się przez kilka lat i wreszcie dopięliśmy swego. I to mimo, że w latach poprzednich mieliśmy teoretycznie silniejszy skład niż obecnie. Tym razem postawiliśmy na pierwszej szachownicy na młodego Darka Świercza. Darek jest już w naszym klubie od 8 lat, pod drodze był m.in. mistrzem świata do lat 20 i wspaniale się rozwija. To był dla niego trudny rok, ale chcieliśmy by powoli zaczął oswajać się z rolą lidera zespołu i poprowadził go do zwycięstw. No i to się udało, bo zagrał bardzo przyzwoicie. Myślę, że w następnych latach będzie jeszcze lepiej. Co ważne, mamy bardzo młody, najmłodszy w Ekstralidze zespół. To mnie cieszy, bo ci zawodnicy wciąż się rozwijają, a to znaczy, że w kolejnych sezonach będziemy jeszcze silniejsi.
Co było decydujące w walce o złoto?
– To, że mieliśmy prawdziwą drużynę. Każdy zawodnik walczył o każdy punkt w każdym meczu. Ostatecznie o medalach decydowały właśnie te małe punkty. Sam fakt, że na 54 partie przegraliśmy tylko trzy pokazuje, że zawodnicy pilnowali punktów i grali bardzo solidnie. Poza tym w zespole panowała wyjątkowa atmosfera – to grupa młodych ludzi, żądnych sukcesów, którzy byli bardzo zdeterminowani, żeby zdobyć złoty medal i walczyli o to w każdym kolejnym pojedynku.
Drużyna w takim składzie będzie walczyła w przyszłym sezonie o obronę tytułu?
– Wychodzę z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Jest to ciekawy, młody zespół, który może grać jeszcze lepiej. Na pewno nasz główny rywal – Hetman Katowice będzie chciał się w przyszłym roku odegrać. Silny będzie też zespół z Gliwic, który już w tym roku zdobył brązowy medal. Te przyszłoroczne rozgrywki zapowiadają się więc bardzo ciekawie. Niestety, liga trochę się rozwarstwiła, ponieważ między trzema najlepszymi drużynami, a drużynami broniącymi się przed spadkiem, jest przepaść.
Mimo to zdarzają się niespodzianki. W tym roku broniąca się przed spadkiem Wisła Kraków zremisowała z broniącym mistrzowskiego tytuły Hetmanem…
– Ten mecz zakończył się sensacyjnym remisem, po którym podszedł do mnie jeden z zawodników Wisły i powiedział, że zrobili nam tym remisem prezent i dzięki temu Polonia zdobędzie mistrzostwo. Okazało się, że miał rację (śmiech).
Zostaw komentarz