Z właścicielem Polonii Wrocław Andrzejem Dadełło rozmawialiśmy o ostatnich startach naszych zawodników, m.in. w drużynowej ekstralidze oraz w Mistrzostwach Europy Juniorów. Zapraszamy do lektury!

W Drużynowych Mistrzostwach Polski Polonia Wrocław sięgnęła w tym roku po srebrny medal. Rywal z Katowic był poza zasięgiem?

ANDRZEJ DADEŁŁO: – Wprost przeciwnie. Nasz bezpośredni mecz z Hetmanem Katowice ułożył się tak, że na dwóch pierwszych szachownicach, gdzie teoretycznie przewagę miał przeciwnik, tak naprawdę przewagę mieli nasi zawodnicy. Mateusz Bartel był bardzo blisko pokonania Navary, ale, niestety, kilkukrotnie przeoczył wygraną i skończyło się remisem. Z kolei Darek Świercz wybronił się w partii z Wojtaszkiem. A więc na dwóch szachownicach, gdzie rywalami naszych zawodników byli szachiści ze światowej czołówki, padły remisy. Na pozostałych siła graczy była porównywalna i tam, niestety, dwie partie przegraliśmy. Jola Zawadzka przeoczyła jeden wariant w starciu z Moniką Soćko, a partia Wojtka Morandy początkowo miała dobry przebieg i też wcale nie musiała zakończyć się porażką. Hetman na papierze był drużyną mocniejszą, ale ten mecz tak się układał, że przy odrobinie szczęścia mogliśmy się pokusić nawet o zwycięstwo. Szkoda, że się nie udało. Ale chwała naszym zawodnikom, że zdobyli srebrny medal i odparli ataki innych drużyn, które też aspirowały do miejsc na podium.

Przed startem rozgrywek wydawało się, że tegoroczna ekstraliga będzie bardziej wyrównana niż rozgrywki w latach poprzednich. Tymczasem od początku Hetman i Polonia nadawały ton rywalizacji i były poza zasięgiem reszty stawki.

– Na papierze wygląda to tak, że są zespoły złożone z samych arcymistrzów, więc teoretycznie powinny być groźne dla każdego. Ale różna jest jakość gry tych arcymistrzów. Nasi zawodnicy oprócz posiadanych tytułów prezentują określoną klasę, np. Mateusz Bartel to tegoroczny medalista Mistrzostw Europy i wielokrotny mistrz Polski. Arcymistrzów z rankingiem powyżej 2600 jest wielu, ale niewielu może się pochwalić takimi osiągnięciami jak Mateusz. To samo można powiedzieć o Joli Zawadzkiej, czy o innych naszych zawodnikach, którzy – jak na swój ranking – grają bardzo solidnie. W zasadzie w tym roku ponownie nie mieliśmy w drużynie słabych punktów. Poza tym trzeba mieć drużynę – my budujemy ją z dobrymi efektami od dwóch lat, tymczasem w innych przypadkach często są to tylko nazwiska.

Wróćmy jeszcze na chwilę do naszej zdolnej młodzieży. W Chorwacji towarzyszył Pan niedawno zawodnikom Polonii podczas Mistrzostw Europy Juniorów. Jak Pan ocenia występy sześciorga młodych Polonistów?

– Ogólnie były to mistrzostwa pełne niewykorzystanych szans, ponieważ Szymon, Kacper i Ola momentami pokazywali bardzo dobrą grę i mogli zająć wyższe miejsca. Tym razem nie przywieźliśmy żadnego medalu, ale też trzeba pamiętać, że nasza najsilniejsza juniorka Mariola Woźniak była na mistrzostwach świata do lat 20 i nie startowała w Chorwacji, a z pewnością miałaby tam duże szanse na medal. Liczę, że dla tej szóstki młodych zawodników Polonii była to ciekawa lekcja i że dalej będą się rozwijać, szczególnie że nasza najmłodsza zawodniczka Magda Pawicka występowała tam w grupie dziewcząt do lat 8, a już momentami pokazała ciekawą grę.